Jeśli mam być szczera, nigdy nie przepadałam za balsamami zostawiającymi na skórze drobinki. Wszędzie się to klei, czego nie dotkniesz, tam zostawiasz po sobie świecący ślad, no i kto by chciał wyglądać jak kula dyskotekowa? Palmer's wykonał jednak kawał dobrej roboty. Efekt na skórze nie jest nachalny, jak to zazwyczaj bywa - pozostaje jedynie delikatna poświata, złoty blask.
Krem bardzo szybko się wchłania. Nie musisz czekać pół godziny, zanim zaczniesz się ubierać - kilka minut i już po krzyku. Mało tego, jest to jeden z niewielu produktów, które można pochwalić za rewelacyjne nawilżenie. Skóra na moich nogach jest zazwyczaj sucha i napięta, dlatego rzadko który balsam potrafi sobie z nią poradzić. I w tym przypadku Palmer's nie zawiódł!
Jedyny minus, jaki można by zauważyć, to konieczność szorowania rąk po aplikacji - na dłoniach pozostaje ogromna "drobinkowa" warstwa. Po umyciu rąk nie zostaje jednak po niej ani śladu :)
A wy miałyście już do czynienia z marką Palmer's? Jak się sprawdziła u Was?