poniedziałek, 30 listopada 2015

Palmers Body Gloss, nabłyszczający i rozświetlający krem do ciała

Dziś - znów po małej przerwie, przychodzę do Was z recenzją kosmetyku, który już dawno temu zajął honorowe miejsce w mojej kosmetyczce. Nie jest to co prawda produkt, który używa się na co dzień, ale w dni, kiedy planujemy wychodne wieczorową porą, stanie się naszym najlepszym przyjacielem! A mowa o... Palmers Body Gloss, nabłyszczający i rozświetlający krem do ciała


Jeśli mam być szczera, nigdy nie przepadałam za balsamami zostawiającymi na skórze drobinki. Wszędzie się to klei, czego nie dotkniesz, tam zostawiasz po sobie świecący ślad, no i kto by chciał wyglądać jak kula dyskotekowa? Palmer's wykonał jednak kawał dobrej roboty. Efekt na skórze nie jest nachalny, jak to zazwyczaj bywa - pozostaje jedynie delikatna poświata, złoty blask.
Krem bardzo szybko się wchłania. Nie musisz czekać pół godziny, zanim zaczniesz się ubierać - kilka minut i już po krzyku. Mało tego, jest to jeden z niewielu produktów, które można pochwalić za rewelacyjne nawilżenie. Skóra na moich nogach jest zazwyczaj sucha i napięta, dlatego rzadko który balsam potrafi sobie z nią poradzić. I w tym przypadku Palmer's nie zawiódł!
Jedyny minus, jaki można by zauważyć, to konieczność szorowania rąk po aplikacji - na dłoniach pozostaje ogromna "drobinkowa" warstwa. Po umyciu rąk nie zostaje jednak po niej ani śladu :)

A wy miałyście już do czynienia z marką Palmer's? Jak się sprawdziła u Was?

wtorek, 14 kwietnia 2015

Spotkanie śląskich blogerek - 21.03.2015

Nadszedł czas na pierwszy raz! Mój miał miejsce 21 marca - tego dnia miałam okazję witać wiosnę wraz z grupą niesamowicie sympatycznych blogerek! Nigdy wcześniej nie byłam na takim spotkaniu, dlatego nie wiedziałam do końca czego się spodziewać, ale teraz jestem pewna, że nie był to ostatni raz! 

Z dziewczynami spotkałyśmy się w uroczej kawiarni przy ulicy Staromiejskiej o słodkiej nazwie Miss Cupcake. Plotki i ploteczki umilały nam przepyszne babeczki i równie smaczna kawusia!




Jeśli będziecie kiedyś w Katowicach, koniecznie odwiedźcie tą kawiarenkę! Nie jest to duży lokal, ale bez wątpienia ma klimat, no i oczywiście wyśmienite menu! :)

Popołudnie umiliła nam prezentacja firmy Palmer's. Przedstawicielka marki udostępniła nam większość kosmetyków z ich oferty, dzięki czemu mogliśmy wszystko powąchać i przetestować na własnej skórze. Palmer's sprezentował nam również upominki. Recenzji spodziewajcie się wkrótce! :)



W spotkaniu wzięły udział:


Mam nadzieje, że nie było to nasze ostatnie spotkanie. Już wyczekuję kolejnej "schadzki"!
Wielkie podziękowania dla Ani za super organizację! Pozdrawiam Was dziewczyny! :)






czwartek, 5 marca 2015

Ulubieńcy lutego!

Luty minął w mgnieniu oka. Dużo nauki, dużo miłości i dużo uśmiechu. Tak, to zdecydowanie był dobry miesiąc!
W ostatnim czasie sporo się działo w mojej kosmetyczce. Pojawiło się kilka nowości - niektóre pokochałam, a niektóre z całego serca znienawidziłam. Mieszanka wybuchowa! :) Dzisiaj uwagę poświęcę tym produktom, które spełniły moje oczekiwania.

1. Farmona, Cukrowy peeling do ciała o zapachu brzoskwiń i tropikalnego mango - Rewelacja! Po prostu! Świetnie złuszcza i zmiękcza naskórek, wspaniale pachnie - czego chcieć więcej od peelingu? Zwłaszcza w takiej cenie! Dodatkowy plus to wygodne, solidne opakowanie. Nie ma się czego doczepić! Dobijam już do dna i zaraz pędzę do Rossmanna po kolejny słoiczek!



2. Bielenda, Masło do ciała o zapachu granatu - O tym masełku już kiedyś chyba wspominałam. Mimo, że nie jestem fanką maseł do ciała, ta wersja zdecydowanie odpowiada! Szybko się wchłania, nie pozostawia tłustego filmu i świetnie nawilża. Konsystencja również jest jak najbardziej do przegryzienia: nie jest to typowe masło. Powiedziałabym, że raczej bliżej mu do balsamu. A wszystko dopełnia przepiękny zapach, który nienachalnie utrzymuje się na skórze godzinami!


3. Neutrogena, Peeling do stóp - Ten scrub zdziałał u mnie cuda! Nie spodziewałam się, że tak ładnie wygładzi moje stopy i uwolni mnie od problemu zrogowaciałego naskórka. O dziwo, dał radę! Na pewno będę do niego wracać!


4. Marion, TERMOOCHRONA, Serum - Tego serum używałam w ostatnim miesiącu przed każdym prostowaniem i póki co, nie zamierzam z niego zrezygnować. Pięknie wygadza włosy, sprawia, że stają się bardziej miękkie w dotyku i przyzwoicie chroni je przed gorącem. A przy tym nie robi "kluchów" i nie wywołuje szybszego przetłuszczania się ich.


5. Revlon, Just Bitten Kissable, Balsam do ust, 030 - to mój kolorówkowy hit sezonu! Niesamowicie nawilża usta, przepięknie błyszczy i utrzymuje się naprawdę bardzo długo! Wiem, że są zdanie podzielone na jego temat, ale ja pokochałam go całym sercem!



To właśnie było moje TOP 5 minionego miesiąca! Miałyście coś z tych kosmetyków? Podzielacie moją opinię? :)

wtorek, 10 lutego 2015

Zużycia stycznia

Witajcie kochane!
Dzisiaj krótko i konkretnie, bo sesja niestety trwa i nauka pochłania ostatnio cały mój czas.
Podzielę się z Wami moimi zużyciami ostatniego miesiąca. Nie ma tego dużo, ale puste opakowania już upominają się o swoje, więc chcąc jak najszybciej się ich pozbyć, postanowiłam zrobić sobie małą przerwę od wkuwania i wystukać ten szybki post.


1. Wella, ProSries, Odżywka Frizz Control: taka typowa odżywka do codziennego użytku. Nie było może fenomenalnych efektów, ale radziła sobie całkiem nieźle i pewnie jeszcze kiedyś do niej wrócę.


2. Avon, Maseczka do twarzy, Turkish Thermal Baths: męczyłam ją bardzo długo, aż wreszcie, jakieś 2 tygodnie temu sięgnęłam dna. Nic specjalnego. Ot, zasychająca na twarzy ciapka w kolorze cegły. Nakładałam ją raczej w celach relaksacyjnych - efektów żadnych nie zauważyłam.

3. Go Cranberry, Żurawinowy krem do stóp: r.e.w.e.l.a.c.j.a! To jeden z najlepszych kremów do stóp, jakie miałam! Świetnie wygładza, cudownie pachnie, a do tego fantastyczny skład! Polecam!


4. Go Cranberry, Żurawinowy krem pod oczy: podobnie jak krem do stóp, sprawdził się świetnie. Również z czystym sumieniem mogę polecić!


I to by było na tyle. Wiem, że zużyć jest bardzo mało, ale część opakowań już wyrzuciłam, a chciałam się z Wami podzielić chociaż częścią tych, które zostały jeszcze ze stycznia, póki ktoś ich nie wyrzuci! Pozdrawiam zza książek!

piątek, 12 grudnia 2014

Mania oszczędzania!

Drogie Panie i Drodzy Panowie!
Nadszedł dzień wyczekiwany od dawien dawna! Co się stało? - zapytacie. Otóż, moi mili, autorka bloga urodnisia zrezygnowała z pracy! Biorąc pod uwagę nieuchronnie zbliżającą się sesję, perspektywę pracowania w przeddzień wigilii do 22 i dzień po Świętach od 8, decyzja zapadła niesamowicie szybko. Jestem więc znów do Waszej dyspozycji nieco częściej niż 2 razy w miesiącu - blog skorzysta na tym na pewno!
Każda taka decyzja ma swoje plusy i minusy. W tym wypadku niewątpliwie przykrym skutkiem będzie ograniczony budżet do kwoty przesyłanej mi przez rodziców. Skończy się jedzenie na mieście, codzienne nowości w szafie i... w kosmetyczce - niestety. Zmiany można było zobaczyć już dziś w moim Rossmannowym koszyku. Nie dość, że kupiłam tylko te naprawdę najpotrzebniejsze rzeczy, to jeszcze zrobiłam to niesamowicie niskim kosztem.

1. Isana, Creme Dusche, Vitamin & Joghurt - kremowy żel pod prysznic (przekonał mnie swoim nieziemskim zapachem i, oczywiście, ceną!): 2,99


2. Isana Hair, Frucht & Vitamin Shampoo - szampon do włosów (w przypadku moich włosów 3/4 roboty odwala odżywka, więc jeśli chodzi o szampon, to mogę nieco odpuścić): 5,79


3. Wella, ProSeries, Odżywka Frizz Control (miałam ją już kilka razy i spisała się bez zastrzeżeń, dlatego jak tylko zobaczyłam, że jest w promocji, od razu wylądowała w koszyku): 9,99 



Jak widzicie, całe zakupy wyniosły mnie jedynie 18,77zł! Jestem z siebie dumna - jeszcze niedawno za samą odżywkę zapłaciłabym więcej! Jednocześnie mam pewne wątpliwości - czy wszystko spełni moje oczekiwania? Miałyście już któreś z produktów 1. i 2.? Jak się spisały?

wtorek, 4 listopada 2014

Październikowi ulubieńcy

Nie wiem jak Wam, ale mi październik zleciał jak z bicza strzelił! Dopiero co przygotowywałam się do pierwszych zajęć na uczelni, a już miesiąc za mną! Strach się bać! :)
W tym czasie zdążyłam jednak polubić się z kilkoma nowościami w mojej kosmetyczce. Zobaczcie co tym razem trafiło na listę moich faworytów! :)

1. Schwarzkopf, Got2b Smooth & Chic Anti-Frizz Lotion (Lotion przeciwko puszeniu się włosów).


Jako że moje włosy mają tendencję do puszenia się nawet najmniejszej ilości wilgoci, kosmetyki zapobiegające mierzwieniu się włosów są codziennością. A ten radzi sobie rewelacyjnie! Pięknie wygładza, nabłyszcza i - co ważne - nie obciąża włosów! Nakładam go na wilgotne włosy, a kiedy już wyschną, sięgam po prostownicę. Po takim zabiegu efekt "drutów" utrzymuje się aż do następnego mycia.

2. Jelid, Chusteczki Zmywające Lakier z Paznokci.




 

Chusteczki do zmywania lakieru z paznokci JELID to nowy produkt dedykowany pielęgnacji dłoni i stóp. Ich największą zaletą jest opakowanie - każda chusteczka mieści się w osobnej saszetce, dzięki czemu możesz je mieć zawsze przy sobie na wszelki wypadek!
Kolejny plus to mega wydajność! 1 chusteczka starcza na zmycie 10 paznokci, a dzięki zawartemu w składzie olejkowi kokosowemu, pozostawiają po użyciu przyjemny zapach. Gorąco polecam!

3. Flormar, Color Palette Eye Shadow, 07 Nude Dudes


Paletkę udało mi się kupić w promocji -50%, dzięki czemu zapłaciłam za nią niecałe 15zł! I bez wątpienia był to jeden z najlepszych zakupów tego miesiąca! Cienie są świetnie napigmentowane a na powiekach utrzymują się cały dzień! Jedyny minus, jaki można im przypisać to delikatne osypywanie się podczas aplikacji, ale dzieje się to przy stosowaniu praktycznie każdych cieni, więc i w tym wypadku można na to przymrużyć oko ;)

4. Yves Rocher, Sexy Pulp, Pogrubiający tusz do rzęs


Ten tusz zna już chyba każdy. W tym miesiącu pokochałam go i ja! Świetnie pogrubia rzęsy, nienagannie podkręca i nie tworzy grudek. Na rzęsach potrafi utrzymać się aż do późnej nocy, a przy zmywaniu nie stwarza żadnych problemów. Tusz idealny?

A jakie kosmetyki Wy w tym miesiącu pokochałyście najbardziej?

czwartek, 18 września 2014

Ulubieńcy lata!

Witajcie moi mili!
Choć pojawiam się ostatnio tutaj bardzo rzadko, moja kosmetyczna przygoda trwa w najlepsze. Próbuję, eksperymentuję i szukam ideałów. W ciągu kilku ostatnich miesięcy trafiłam na wiele produktów wartych uwagi, jednak jako że nie chcę zbytnio Was tu zanudzać, okroiłam listę moich faworytów do magicznej czwórki. Zapraszam :)

1. Yves Rocher - ZŁUSZCZAJĄCY ŻEL POD PRYSZNIC O ZAPACHU JEŻYN - Pewnie większość z Was zetknęła się już z tym małym cudem. Nie dość, że pięknie pachnie (serio, niesamowity zapach!), to jeszcze przyzwoicie złuszcza i rewelacyjnie pieni! Jedyny minus, jaki mogłabym do niego przypisać to konsystencja. Gdyby był nieco gęstszy, nie uciekałby przez palce i nie ubywał w tak szybkim tempie.


2. Yves Rocher - ENERGETYZUJĄCY ŻEL POD PRYSZNIC O ZAPACHU GRAPEFRUIT'A Z FLORYDY - Sama nie wiem dlaczego, ale w tym sezonie królowały u mnie kosmetyki marki Yves Rocher. Wydaje mi się, że działo się tak głównie za sprawą ich rewelacyjnych zapachów - poniższy żel tym właśnie zjednał sobie moje serce!


3. L'Oreal - Eyeliner w pisaku BLACKBUSTER - Ot, świetnie nam się razem żyje! Nie rozmazuje się na potęgę (choć trwałość mógłby mieć nieco lepszą), nie odstrasza brzydkim zapachem (jak to często robią inne pisakowe eyelinery), fajnie kryje i zdecydowanie ułatwia wyrysowanie perfekcyjnej kreski. Zdecydowanie POLECAM!


4. I wreszcie - PERFUMY GUESS GIRL! - Już dawno żaden zapach nie urzekł mnie tak, jak ten owocowo-kwiatowy perfum! Coś niesamowitego! Świeży, delikatny, ale jednocześnie z pazurkiem, na pewno powali na kolana każdą kobietę!